Wiktor Smol Wiktor Smol
876
BLOG

Tajniak w obiektywie kamery

Wiktor Smol Wiktor Smol Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Latem ubiegłego roku na wrocławskim Rynku mieszkańcy i licznie przybyli turyści, mogli oglądać instalację projektu poświęconego działalności Niezależnego Zrzeszenia Studentów 1980-1989 pod dość wymownym tytułem: „Bezpieka w obiektywie NZS”.

Nie wiem, czy całość tej bogatej historiografii udokumentowanej na dwustronnych banerach znajduje się w sieci? Warto sprawdzić, bowiem, jak dotąd, jest to jeden z nielicznych dokumentów z działalności SB zwłaszcza w czasie, kiedy socjalistyczna Europa przymierzała się zakosztować wolności, a co za tym idzie, zawrzeć przymierze ze znienawidzonym kapitalizmem.

Jak bardzo złowrogi, znienawidzony i niebezpieczny dla socjalistycznych wartości miał być, ten cieszący się złą sławą kapitalizm i zachodni styl życia, dało się zauważyć na ulicy – ludzie z reklamówkami z Peweksu w dłoniach, ludzie wystających przed kasami kin z filmami spoza krajów KDL, poszukiwanie sprzętów i urządzeń innych niż te rodzimej produkcji z obozu socjalistycznego.

Zanim przejdę do dalszej części wpisu poświęcę chwilę uwagi, jednak nie więcej niż tego wymaga temat, na opisanie zjawiska poprawiania danych w zestawieniach miesięcznych, kwartalnych i rocznych raportów kinowych ze sprzedaży biletów z podziałem na państwa, skąd filmy pochodziły. Dobry kierownik kina, to taki, który potrafił wykazać, że w większą popularnością cieszyły się filmy wywodzące się z krajów demokracji niż np. „Parszywa 12”, czy „Wejście smoka”.

Dobry kierownik kina wiedział również i to, jak tych widzów „robić”, a co za tym idzie mieć wysoką frekwencję na seansach filmów np. rumuńskich z choćby takim hitem jak: „Czyste ręce”.

Dobra frekwencja na seansach, z przewagą dla filmów z krajów demokracji ludowej (ciekawy oksymoron, prawda) nad filmami zachodnimi dawała wymierne korzyści – premie dla kierownictwa i załogi kina.
O tym, jak się wtedy „robiło” widzów piszę właśnie w swojej książce w rozdziale zatytułowanym: „Miasto oczami ulicy”. Książka w swojej formie i treści zbliżona jest do autobiografii, z tymże jednak wyjątkiem, że znajdzie się w niej sporo treści o zabarwieniu powieści sensacyjnej.

Wracając do ubiegłorocznej akcji: „Bezpieka w obiektywie NZS”, to bez chwili wahania przyznaję, że moją uwagę szczególnie przykuł jeden plakat z panem siedzącym w samochodzie rodzimej produkcji – fiat 125P (zapewne MR) z kamerą w ręku, który, jak przypuszczam, filmował kogoś, kogo na tym ujęciu niestety nie widzimy.

Wystarczył zaledwie rzut okiem i bez większego trudu rozpoznałem operatora kamery i nawet się tym faktem nie zdziwiłem, gdyż od dość dawna wiedziałem, że ten człowiek pracował dla służb PRL.

Nie jest to zaiste ktoś zupełnie nieznany, ktoś, kto po zmianach ustrojowych się gdzieś zabunkrował na uboczu sceny, byleby zejść ludziom z oczu i pamięci, która bywa zawodna czasem. Przeciwnie, to człowiek aktywny, pisze, wydaje, pokazuje się czasem w telewizji. Ostatni raz w magicznym pudełku z wizją i fonią wystąpił i zrazu objawił się w nim jako ekspert od awioniki i katastrof lotniczych, co wywołało raczej powszechną wesołość i udowodniło, że za tą katastrofą z polskim prezydentem na pokładzie stoi ktoś, kogo będą do ostatniego bronić jak niepodległości.

Człowiek, o którym mowa nie ukrywał swojej niechęci, ocierającej się chwilami o nienawiść, do obu braci Kaczyńskich, ale szczególnie, podobnie jak środowisko z którego się wywodzi, nie znosił śp. prezydenta, Lecha Kaczyńskiego.

Ale zanim ten pan „operator” wystąpił w telewizji, w której podważył wszelkie analizy specjalistów zza Oceanu współpracujących z zespołem Antoniego Macierewicza, wpierw zwracał się z apelem o wsparcie; do tego kroku został niejako zmuszony sytuacją osobistą, a skromna dożywotnia emeryturą, którą przyznał jemu premier (nietrudno zgadnąć który) niestety nie jest wystarczająca i ledwo wiąże koniec z końcem stąd jego apel.

Osobiście uważam, że każdy ma prawo wystosować apel o wsparcie, kiedy konieczność taka nastąpi. Mnie jednak interesuje uzasadnienie jakie zostało wydane na okoliczność przyznania tej emerytury: „Za szczególne zasługi dla państwa polskiego”.
Jednak na próżno szukać choćby najmniejszej wzmianki za jakie to zasługi, i co oznaczać może przymiotnik: „szczególne”.

Dziwny to przypadek dziwnego działacza opozycyjnego, którego w kilku różnych środowiskach rozpoznano jako wtykę służb. Ten ów sam siebie określa mianem antykomunisty. Ale jest to całkowita niedorzeczność, bowiem z wszystkich informacji, jakie przez lata udało się zgromadzić na temat Służby Bezpieczeństwa, WSW i kilku jeszcze innych służb, bez najmniejszej chwili wahania trzeba przyznać, że wszystkie te służby, włącznie z ORMO, ZOMO i MO, należały do władzy. A władza do 89/91 bez wątpienia była komunistyczna.

Zatem, jak to jest, panie „operator”, że każe się pan zaliczać do antykomunistów jednocześnie współpracując z tamtą komunistyczną władzą i jej służbami!? Czy nie przypadkiem tamte działania – współpraca z tajnymi służbami PRL złożyły się na dzisiejszą skromną państwową emeryturkę?
Jak to jest, że oficjalnie podaje pan informacje o licznych zatrzymywaniach przez milicję i SB i po każdym takim natychmiast otrzymywał paszport i wyjeżdżał z kraju?
Jak to jest, że co najmniej kilkakrotnie zmuszony był ten pan salwować się ucieczką zaraz po tym, jak zostawał rozpoznany, a w jednym, szczególnym przypadku, uciekał z góralskiej chaty przez okno, i to samym środku ostrej zimy?
O wiele więcej wiedzy na ten temat posiada Jacek J., który z częścią informacji był łaskaw podzielić się z kilkoma osobami, a te przekazały wiedzę dalej.

Przyglądam się twarzom na tej witrynie i czytam nazwiska – uderza szczególnie jedno i kojarzy mi się z niskonakładowym filmem o rzekomym zamachu na „Bolka”. Kiepska, mdła propaganda za cenę miłości i potem szybka ścieżka kariery.
Jakby się uważniej rozglądnąć i dokładniej przyjrzeć, to tych nagłych i szybkich karier całkiem niemało

Wiem, że przyszło nam żyć pośród siebie, takich, jakimi jesteśmy naprawdę. Nie mnie osądzać, ale wiedzieć warto – później mniej boli.

Sprawdziłem w sieci, i znajduję kilka linków w tym ten: http://info.wiadomosci.gazeta.pl/szukaj/wiadomosci/twarze+bezpieki po kliknięciu w interesujący mnie tytuł „Twarze bezpieki na Rynku” dowiaduję się, że nastąpiło „nieprawidłowe przekierowanie”. Zatem dalej żyjemy pośród tajniaków, donosicieli, informatorów i funkcjonariuszy, którym demokratyczne państwo polskie – RP płaci za ich służalczość dla moskiewskiego dyktatu i skurwysyństwo wobec rodaków.

Wiktor Smol
O mnie Wiktor Smol

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości