Wiktor Smol Wiktor Smol
115
BLOG

Rankiem, kiedy sen odwraca się na drugi bok

Wiktor Smol Wiktor Smol Polityka Obserwuj notkę 2

Przyglądam się temu, co się dzieje w polityce i na jej obrzeżach. Obecna sytuacja, określana mianem rozwojowej, nie napawa optymizmem. Po serii dziwnych samobójstw mamy serię ujawnianych dowodów korupcji sięgającej…  Tutaj celowo nie wpiszę kogo sięga i czyje nazwiska jeszcze wypłyną na wierzch.
Nie pokuszę się również o porównanie tego rządu z rządem SLD-PSL. Nie wskażę, który był/jest bardziej umoczony.
O tym pisałem tyle razy, że teraz nie ma to już większego sensu.

Kilka dni temu znajoma w warzywniaku zapytała mnie: „A pan dlaczego nie wyjeżdża z tego kraju? Przecież tutaj nie da się już żyć…”
Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że tutaj mieszkam, że tutaj żyją moje dzieciaki, które dopiero wchodzą w dorosłość i mimo, że jest jak jest, to obczyzna przestała mnie już interesować. Wyszedłem.

Czas, kiedy byłem młody bezpowrotnie minął, dziś nie mam już tej werwy zmieniania świata i nie ma we mnie tej żarliwości, która jeszcze niedawno było moją inspiracją, przewodnikiem.
Jeśli to prawda, że nadzieja umiera ostatnia, to właśnie się to dzieje…

Złapałem się na tym, że pojawianie się kolejnych informacji o korupcji i powiązaniach aferzystów ze światem dużej polityki stało się dla mnie tak samo beznamiętne, jak próba przypomnienia sobie smaku pierwszej zjedzonej poziomki.
O wiele więcej emocji dostarcza przeglądanie sterty gazet i czasopism z okresu wojny.

Lidzie listy piszą, a Internet nosi. Setki, tysiące blogerów i rozmaitej maści osób piszących o korupcji powtarzają jeden za drugim newsy doszukując się w nich sensacji. Oczekując, że kiedyś to wszystko pierdyknie.
Dajmy na to, że pierdyknie, i co z tego pierdyknięcia wyniknie dla przeciętnego obywatela pozostawionego pod kreską? Dla setek tysięcy ludzi, dla których nie ma żadnej nadziei na poprawę ich losu? Dla tych, których prawdziwe ubóstwo i biedę ukryli urzędnicy GUS fałszując  za otrzymaną milionową łapówkę prawdziwe dane o skali biedy w Polsce.
Nie sądzę, aby biedni ludzie zrzucili się i przez umyślnego zanieśli dar w postaci walizki pełnej szmalu tylko po to, aby uprzejmy pan urzędnik państwowy sowicie opłacany z części naszych podatków zechciał polepszyć ich los przez poprawienie informacji o sytuacji w danych statystycznych.
Jeśli tego nie zrobili biedni ludzie, to kto? I komu zależało na zatajeniu prawdy?

Nic się nie zmieni i dalej będziemy, przy każdej kolejnej zmianie, wpatrywać się w ten cyrk, w którym występują sami swoi i tylko krewni króliczka.

Nam nic już nie pomoże, nawet trzydniowa wygrana wojna atomowa. Zostaliśmy skazani za życia na próbę przetrwania. Władza ma władzę i ma instrumenty. I jak dotąd nie zawahała się ich użyć.
Gdzie są dziś, pytam, ci szydercy szydzący z Białorusi, że tam to dopiero…
A tu, w Polsce, to niby co? Raj? No chyba, że podatkowy dla rodzimej (międzynarodowej też) mafii kierowanej przez najwyższych urzędników państwa, tych po cywilu, w mundurach i togach.

Za tamtej Polski, ludowej, wielkim aktem desperacji była ucieczka na zachód dwóch chłopców. Dziś nikt się nie przejmuje wielką emigracją za chlebem. Nie dziwię się, dlaczego za tym chlebem nie emigrują dzieci prezydenta, premiera, ministrów i urzędników państwowych. Nawet dzieci wójta zabitej dechami gminy mają zagwarantowany byt. A co dopiero ci wyżej.

Wiktor Smol
O mnie Wiktor Smol

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka